Pyrkon był szalony. Jakkolwiek wszyscy przygotowywali się na tłum nikt nie sądził, że zeszłoroczny rezultat zostanie pobity już w połowie konwentu. Mimo, że wszystko szło sprawnie to kolejka ciągnęła się niewyobrażalnie. Tylko fakt, że byłam w programie uchronił mnie przed kilkoma godzinami integrowania się pod drzwiami targów. Zanim dotarłam brakowało już i laminatów i smyczy i wszystkich innych gadżetów, które daje się razem z wejściówką, a to się chyba jeszcze nie zdarzyło.
Targi już w południe były obstawione i duszne od ekscytacji. Było tych różności tyle, że wątpię, żebym miała szansę obejrzeć je wszystkie w ciągu trzech dni. Już pierwszego dnia przechadzały się terenem tłumy przebranych cosplayerów - trzeba przyznać, że z roku na rok cosplaye są coraz profesjonalniejsze. Już nie kojarzą się z zaniedbanymi nerdami i otaku wciągającymi zbroje na nieporadne, przyduże ciałka. Chyba więcej niż połowa reprezentowała sobą poziom, którego nie musielibyśmy się wstydzić przed ludźmi spoza fandomu.
Wystawy to było coś wielkiego. Miasteczko post-apo, fallouta, smok, transformery, obcy, lego-millenium i pewnie zylion innych, których zwyczajnie nie zdążyłam obejrzeć robiły gigantyczne wrażenie. Prócz tego pełno było fajnych inicjatyw, jak tworzenie gigantycznej tęczy nyan-cata z ludzkiego pociągu, budowanie czołgu z kartonów czy robienie zdjęć z drona tłumowi ustawionemu w napis "Pyrkon". Od strony targów imprezie nie było co zarzucić.
Ale jest ta druga strona.
Spodziewając się, że ludzi będzie więcej chciałam na własny użytek zbadać czy będzie więcej ludzi z fandomu czy spoza fandomu oceniając po ilości osób zebranych na prelekcjach, zwłaszcza w literackim. Niestety to się nie udało. Po raz pierwszy na konwencie po zajęciu wszystkich miejsc siedzących zamykano drzwi i nie wpuszczano nikogo. Znaczyło to, że spośród 25 tys zebranych tylko 400 osób mogło uczestniczyć w samej konferencji literackiej. Odbywały się zaledwie dwa literackie wykłady na raz, w dwóch salach po około 200 miejsc, a pod drzwiami stały zebrane tłumy odesłane z kwitkiem. Literacki nigdy nie był przeludniony, tych zainteresowanych literaturą zawsze jest najmniej, ale co musiało się dziać w naukowym, LARP/RPG, manga/anime na scenach itd mogę sobie tylko wyobrazić.
|
Adam Podlewski z antologia Wolsung, zdj AR dla VDB |
Podczas widowiskowego rozdania identyfikatorów Pyrkonu nagrody otrzymał między innymi Michał "Puszon" Stachyra. Natomiast Echopraksja i Paweł Paliński otrzymali nagrody NF. Jestem usatysfakcjonowana.
Z wniosków zasmuciło mnie jeszcze, że Ted Chiang, chyba najbardziej nagradzany pisarz obecnie nie miał swojego punktu programu, a podczas jego rozdawania autografów praktycznie nie było kolejki. Inna sprawa z Dmitry'em Glukhowskim, do którego kolejki przekroczyły wszelkie oczekiwania, tłum zawierał kilka setek ludków w kilkunastometrowym, grubym poskręcanym wężyku.
Podobno pojawił się Korwin. Żeby nikt go nie przeoczył przeszedł się krokiem króla w obstawie ochrony pyrkonowej, właził na atrakcje bez kolejki i próbował politycznej działalności. Gdyby przyszedł jako normalny uczestnik zrobiłoby to na mnie wrażenie, ale takie szarogęszenie się mnie nie kupiło. Nie dziwi mnie, że rzucono w niego jajem.
Premiera pierwszego tomu Antologii Wolsung odbyła się z satysfakcjonującym rozmachem. Jako jeden z autorów drugiego tomu jestem zachwycona, że moi wydawcy to profesjonaliści nie tylko jak na fantastykę.
Od wejścia ścisnęło mi się serce gdy zobaczyłam gigantyczny roll-up z okładką drugiego tomu. Zewsząd patrzyły na mnie wolsungowe postacie z plakatów, hostessy napadały oferując demo a na stole piętrzyły się apetycznie książki. Ludzie pytali, interesowali się, kupowali i naprawdę cieszyli się z zakupu.
Podoba mi się identyfikacja wizualna wydawnictwa i logo (doceniajcie tego waszego grafika, bo jest czarodziejem!) Jak na literaturę taka sprawna działalność marketingowa to zupełne zaskoczenie, dlatego wróżę Van Der Bookowi dobrą przyszłość.
Połączenie miłości do fantastyki i literatury ze smykałką do marketingu to bardzo rzadka ale cenna cecha i ten identyfikator promotora fantastyki dla Puszona niespecjalnie mnie dziwi. Wolsung cieszy się rosnącą popularnością i marką nie tylko na polskim rynku. Świat wciąga graczy RPG, ale nie tylko. Ja graczem nie jestem, a czułam się w świecie Garnka bardzo dobrze pisząc swoje opowiadanie. A propos, tort na dziesięciolecie Kuźni Gier był bardzo ładny i bardzo smaczny.
|
Panel, A.Zimniak, A.Smuszkiewicz, M.Parowski zdj Tomuś Tixon |
Prócz niemal wszystkich okołopuszonowych punktów programów zaliczyłam też własne. Pierwszym był panel z tuzami fantastyki, to jest Maciejem Parowskim, Andrzejem Zimniakiem i Prof. dr hab. Antonim Smuszkiewiczem. Panowie niemal prowadzili się sami, pan prof. nawet nie potrzebował pytań, a choćby je otrzymał to i tak wykładał tak, jak sobie z góry założył. Maciej Parowski i Andrzej Zimniak jak zawsze byli czujni, uważni i doskonale rozumieli pytania, które im się zadawało. Mnie tłum ludzi i istotność moich gości trochę zgniótł. Zawsze boję się, że w takich momentach widownia zastanawia się "co to tlenione bydlęcie wie o fantastyce i po co ona tam siedzi?" albo "po co usadzili tam dziecko"? Na szczęście nie pierwszy raz współpracujemy z Maćkiem i on potrafi zawsze uratować sytuację a moją niezdarność wynagrodzić humorem.
Drugi panel z wydawcami wyszedł już swobodnie, mimo, że wszyscy zmuszeni byliśmy improwizować z powodu warunków. Panowie z Insignis i Wydawnictwo Miejskie Posnania zdradzali sekrety wydawców.
|
Panel wydawców, Insignis, WMPosnania zdj Adam Rotter |
Dowiedziałam się między innymi, że kolejny autor w uniwersum Metro to niemal debiutant. Chyba nie chodziło o Schmidta? No bo jaki z niego debiutant? Prócz tego omawialiśmy kwestie finansowe, kwestie doboru tekstów i dystrybucji.
Wyjątkowo spodobała mi się prelekcja Adama Podlewskiego o muminkach jako literaturze post-apo. Ktokolwiek ma szansę udać się na WTFca Podlewskiego, niech się uda. Ten człowiek potrafi być interesujący i zabawny bez względu na to o czym mówi, a jego prelekcja miała taki twist, że... ugh.
A dziwnie rozczarowana byłam Michałem Cetnarowskim mówiącym o posthumanizmie. "Michał Cetnarowski opowiadający o posthumanizmie" mieści się w pierwszej dziesiątce moich pragnień, ale może dlatego, że sama przygotowuję się do magisterki o trans- i posthumanizmie, a może dlatego, że był zbyt trzeźwy nie powiedział mi niczego nowego i niczego porywającego.
Najbardziej osobiście
Pyrkon był jak zawsze bardzo kolorowy i bardzo męczący. Dziękuję serdecznie Toudiemu za opiekę, Ubikowi i Jo za towarzystwo, Adamowi Podlewskiemu, Baribalowi, Dzikowi, Tixonowi, Serenity i Ani Kańtoch za wsparcie, Phellemowi i Dawwiemu za zgłoszenie mnie do Zajdla (lol), Puszonowi, Simonowi i Kuźni Gier za antologię i Adamowi za zdjęcia. Jak kogoś pominęłam to trudno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz